Tomasz Łabuda Tomasz Łabuda
126
BLOG

Jeden tekst

Tomasz Łabuda Tomasz Łabuda Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Witam wszystkich na mojej terapii.

Dawno mnie tu nie było. I, nie powiem, pozmieniało się. Widok tej strony przypomina mi teraz dość profesjonalny portal informacyjny. A żeby dojść do tego momentu, w którym obecnie się znajduje (okienko z tekstem, który teraz zapełniam znakami) zajęło mi dość dłuższą chwilę. Dlatego z góry przepraszam wszystkich, którzy tu weszli, zapewne szukając jakichś ciekawych opinii (no, może się taka nawet kiedyś pojawi, ale to już niekoniecznie mnie oceniać). Możecie się rozczarować, o czym od razu piszę. Traktuje to miejsce jako swój blog. Miejsce, gdzie będę mógł wylać swoją żółć, zwrócić uwagę na chore społeczeństwo (czy raczej pokolenie), zrobić reset głowy. Gdzie będę mógł się podleczyć. Jedną z moich chorób, bardzo powszechną i nie mniej destrukcyjną, jest lenistwo. Jeden tekst. Tyle na początek. Jeden tekst na dzień, aby odświeżyć umysł, aby mieć miejsce, dać sobie szansę na bycie normalną osobą. Trochę się rozwinąć. Na tyle, ile będę w stanie. Wrócić do normalności. Tak, lenistwo jest rakiem dzisiejszego pokolenia, którego jestem członkiem (rok 1992). I o tym będzie mój pierwszy wpis po długiej przerwie tutaj.


Dobre nawyki są potrzebne, żeby to zwalczać. Ja zaczynam w tym miejscu. Odszedłem z pracy pod koniec zeszłego roku i w tym czasie trochę się zaniedbałem. Ale potrzebowałem tego czasu, musiałem zmienić otoczenie, zajęcie. Było bardzo destrukcyjne wobec mnie, dlatego dość pilnie musiałem zająć się czymś innym. I potrzebowałem się podleczyć. Sam jestem swoim lekarzem, swoim psychologiem. Nie zawsze potrafię sobie pomóc, jednak mam na tyle szczęścia, aby zdawać sobie sprawę z pewnych sytuacji, mankamentów. Nikt nie zna mnie lepiej niż ja sam i wiem najlepiej, co mi siedzi w głowie. Oczywiście, to nie tylko lenistwo, ono wyszło przed szereg moich chorób w ostatnim czasie. Gdy leczyłem te inne. Także pewna świadomość otaczającego nas świata nie pomaga w leczeniu tego schorzenia. Fakt, że życie ludzkie względem systemu, otaczającej nas rzeczywistości, nie ma wielkiej wagi. Wiem, gadam bzdury dla Was. Jednak mam swój pewien światopogląd na ten temat, o którym niekoniecznie chcę dzisiaj pisać. Z pewnością jednak popełnię jakiś tekst w tym klimacie.


W każdym razie czuję, jak gnuśnieje. Czuję zbrodnię, którą popełniam sam wobec siebie. To są znaki mojego zdrowego rozsądku. Z pewnością wielu z Was, mam na myśli tych starszych czytelników, nie zdaję sobie sprawy z tego, jacy są ludzie z dzisiejszego pokolenia. Może i macie dzieci, znajomych w moim wieku. Ale nie będąc jednym z członków pokolenia nie można sobie w dobry sposób uzmysłowić (a może można, tylko jest to trudne?) jakie choroby czy wartości je drenują. A lenistwo jest powszechne w nim. Budzisz się, jesteś zmęczony. Nie masz zajęcia, nie wiesz co ze sobą zrobić. Musisz się czymś zająć. Jestem w takim właśnie momencie. To jest bardzo destrukcyjne. Dlatego poza tym blogiem byłem dzisiaj złożyć CV o pracę. Kolejny krok, by pozbyć się choroby, jedna ze składowych mojej terapii. Codzienne zajęcie, praca. Chciałbym wyrobić sobie pewne nawyki, nad którymi pracuję. Regularne jedzenie, chociaż trzy razy dziennie. Nie zaczynać dnia papierosem i nie kończyć go w ten sposób (to będzie zdecydowanie najtrudniejsze). Znaleźć wartościowych, rozsądnych ludzi. Takich, którzy będą potrafić samemu myśleć i nie bać się mówić różnych rzeczy. To jest jedna z tych rzeczy, które najbardziej mnie irytują u dzisiejszych ludzi z mojego pokolenia. Myślenie schematyczne, "systemowe", ludzie ze spranymi głowami, z wbitym w nią określonym systemem wartości, którego się nie neguje. To będzie któryś z kolei krok w mojej terapii. Wychodzić więcej do świata. Ale to potem. Teraz muszę się zająć sobą i swoimi mankamentami. Ale o tym kiedyś, bo za bardzo się rozpędziłem.

Jedyne co może zostać po nas (poza oczywiście nr. PESEL w ewidencji jakiegoś funkcjonariusza systemu) to to, co człowiek wypracuje, co wymyśli, napiszę itp. Nie mam niestety zdolności technicznych, nie mam też na tyle lotnego umysłu, aby zająć się czymś w miarę poważniejszym. Starcza mi tyle, żeby podzielić się z kimś moimi wynurzeniami, dlatego zdecydowałem się podzielić z Wami moimi myślami. Nie każda będzie wartościowa. Ale, jak już wspomniałem, nie to jest celem. Chce sobie wyrobić pewne zdrowe nawyki, a moje zdolności sugerują mi, żebym coś czasem napisał. Moje teksty będą chaotyczne, będzie w nich wiele wynurzeń z innej zgoła beczki niż temat. Z pewnością obrazuje to moje codzienne samopoczucie (dzisiaj jest dobre, czego efektem jest ten tekst, mam nadzieję że z czasem będzie tylko lepiej).

W każdym razie podejmuję rękawicę w walce z samym sobą. Nie zapominajmy, że wszystkie te schorzenia, które siedzą u nas, w naszej głowie, są naszą projekcją. Jesteśmy panami własnego rozsądku, rozumu. I mamy tak, jak sobie to uzmysłowimy. Rygor, tego będę potrzebować. Czy będę umiał sam go sobie narzucić? Myślę, że tak, z tym że potrzebne będą mi też pozostałe bodźce. Praca, którą mam zamiar podjąć, otoczenie, czy szczęście, którego mam zamiar szukać i nieustannie dążyć (bo czy nie o to w tym wszystkim chodzi?). Dzisiaj pierwszy dzień. Jak potoczy się moja terapia? Albo dokładać po kamyczku rozsądku, do koszyczka w mojej głowie, albo nie starczy mi sił i polegnę. Ale na porażkę sam ze sobą mam jeszcze czas, tak na oko z 15 lat. Wtedy będę mógł dokonać autodestrukcji. Jednak nie dziś, nie w tym momencie. Na to mam jeszcze dużo czasu. I widzimy się, mam nadzieję, jutro.


PS. Zdaję sobie doskonale sprawę z braku mojej wiedzy i że uprawiam grafomanię. Z tego, że dużo rzeczy sobie sam wymyślam, czasem pewnie będzie mi dane bronić jakiejś zgoła absurdalnej teorii z którą niewielu się zgodzi, a reszta uzna autora wynurzeń za niespełna rozumu. I tak może po części być. Dlatego nie ma co przykładać wagi do moich dyrdymałów. Wszystko to, co tutaj napiszę jest efektem jakiejś mojej projekcji, wizji świata. Nie oczekuję, że ktoś mi przyzna rację, czy będzie mnie bronić. Napiszę tu pewne rzeczy nie po to, żeby kogoś nawracać, zgrywać nawiedzonego czy oświeconego gościa. Nie. Mam swój świat, nie jest on w zupełności zdrowy, wiele moich teorii będzie, dosłownie, bzdurnych. Ale są moje. I jeżeli te puzzle mi pasują w głowie to jest dobrze. Staram się nigdy nikomu nie narzucać swojego zdania i tutaj też nie będzie miało to miejsca. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości