Tomasz Łabuda Tomasz Łabuda
276
BLOG

Teoria fal

Tomasz Łabuda Tomasz Łabuda Psychologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Długo się zbierałem na napisanie tego tekstu. Kilka tygodni, może miesiąc. Wiązało się to z różnymi moimi myślami, udowodnieniem samemu dla siebie tego, o czym właśnie teraz piszę. Zdaję sobie sprawę, że będę pisać o rzeczach bardzo abstrakcyjnych. Dlatego prosiłbym już na samym początku tych wszystkich sceptyków, twardo stąpających po ziemi, o otwarcie na chwilkę umysłu. Nie odrzucanie pewnych rzeczy na starcie, a pomyśleniu nad tym, przetestowania tego. Wyłączeniu, na kilka chwil, tego stricte racjonalnego myślenia. Bo będę pisać o rzeczach, których nie widać, których materialnie nie ma. Ale one są i można je odczuć. Jestem prawie pewny o słuszności mojej teorii. Wiem, że to co napiszę jest. Że można tego doświadczyć i odczuć to. Póki jeszcze jestem na wstępie to chciałbym napisać, że nie posługuje się żadną książkową wiedzą, niczego na ten temat nie czytałem. Wszystko to jest wynikiem moich odczuć, przemyśleń i doświadczeń. Nie wiem czy ktoś coś na ten temat już pisał, pewnie tak. I zapewne kilka/kilkanaście osób będzie wiedziało o co mi chodzi, bo same tego doświadczyły. I wiem, że dla zdecydowanej większości będzie to mrzonka, fikcja, durne przemyślenia z chorego łba jakiegoś internetowego nonejma. Ale trudno. Kto wie o co chodzi zrozumie mnie. Zatem do rzeczy.

Tak to jest z tymi najbardziej abstrakcyjnymi rzeczami, że nie wiadomo od czego zacząć. To może zacznę od początku, czystej teorii.

Każdy z nas ma mózg, rozum. Każdy z nas myśli. I podczas myślenia nasz mózg emituje pewne fale. Będąc obok intensywnie myślącej osoby, można poczuć jego fale. Mniej więcej to, o czym ktoś myśli. Oczywiście nie konkretnie, do tego trzeba spełnić jeszcze kilka innych warunków. Ale można odczuć niepokój, to że ktoś odczuwa radość. A jeśli intensywnie się o czymś myśli i ma się otwarty umysł i osoba z boku też się otworzy na bodźce, to dojdzie do nas ta fala bardzo konkretnie.

Wyobraźmy sobie, że wchodzimy do dyskoteki, do nocnego klubu. Co wtedy czujemy? Często pożądanie, miejsce ociekające seksem. Wchodząc do kościoła odczuwamy raczej zadumę, to że ludzie są skupieni na modłach. Czuć ten klimat. Czuć falę, którą emitują mózgi obecnych gdzieś ludzi. Czasem mówimy "w tym miejscu jest fajny klimat" i to jest nic innego jak fala, którą Ci ludzie wytwarzają, a my odbieramy. Im bardziej otwarty ktoś ma umysł, im intensywniej słuchamy samego siebie, tym mocniej to odczujemy, ten bodziec.

Nasz mózg pełni rolę przekaźnika i odbiornika. Myśląc emitujemy fale. Jeśli trafimy na inny, również otwarty na bodźce umysł, to te fale będziemy potrafić nazwać, odczytać. One trafią do nas tak czy tak, kwestia tego czy potrafimy to dostrzec.

Często słyszę, gdy ktoś odbiera telefon, tekst w stylu "oo hej!, właśnie o Tobie myślałam/właśnie miałem dzwonić". To jest nic innego jak taka właśnie fala, coś co odczuliśmy nawet z bardzo dalekiej odległości. Może to jest kwestia tego, na jakich częstotliwościach odbieramy je. Każdy z nas ma osobę, chociaż jedną, o której może powiedzieć że "odbierają na tych samych falach, rozumieją się bez słów". I sami sobie nie zdajemy sprawy, jak dosłowne potrafi być to stwierdzenie.

Zróbcie eksperyment. Podejdźcie do takiej właśnie osoby, bliskiej, przyjaciela, kogoś z rodziny. I poproście o chwilę skupienia, nie myśleniu o niczym. Powiedzcie jej, żeby powiedziała pierwszą myśl, która im przyjdzie do głowy. Wyciągnijcie trzy karty, monety, długopisy, kapsle po piwie, cokolwiek. I myślcie intensywnie o jednej z nich. Spójrzcie tej osobie w oczy i zadajcie pytanie: o której monecie teraz myślę. Jeśli nasz rozmówca jest skupiony, patrzy nam w oczy, a my intensywnie o tym myślimy, to mamy niemalże pewność, że wskaże tę rzecz, o której właśnie myślimy.

Żeby to wyszło musi być spełnionych kilka warunków. Na pewno skupienie tej osoby. Musi się nieco otworzyć na świat, nie może mieć w tej chwili innych myśli. Gdy ma się wówczas mętlik w głowie, jest się rozproszonym, to nie odczuje, nie rozpozna, nie odczyta fali. Nawet jej nie zauważy, zwłaszcza osoby, dla których rzeczy typu "telepatia" są tematami gdzieś z pograniczu bajek o smokach i baśniach braci Grimm. Musi być skupienie, musi być otwarty umysł żeby to odczuć. I my musimy w tym pomagać myślami, samemu o tym intensywnie myśleć. Ciągle słać tylko tą falę. Kontakt wzrokowy nie jest konieczny, ale ułatwia. W końcu już od setek lat jest powiedzenie, że "oczy są zwierciadłem duszy". Jest bardzo dużo prawdy w tym. To po nich można wyczytać kłamstwo, radość, fałsz. Mimikę możemy mieć opanowaną do perfekcji, jednak po oczach zawsze widać. I utrzymując kontakt wzrokowy niejako mówimy komuś wprost do serca. Fala jest silniejsza. No i osoba "testowana" przez nas musi serio powiedzieć to, co pierwsze ją uderzyło. Od razu. Gdy zaczynamy myśleć, to pojawiają się wątpliwości, inna fala u tej osoby, myśl. I zaburza tą naszą, dlatego jest to tak ważne.

Powyższy eksperyment wychodzi mi z zadziwiającą dla mnie regularnością. Nawet wobec osób, których dobrze nie znam, ale gdzie jest jakaś nić porozumienia. Może to jest kwestia częstotliwości. Ale na pewno też otwartości umysłu. Nie bycia ignorantem, z góry mając odpowiedź na każde pytanie, wszystko wiedząc, odrzucając niektóre rzeczy "bo abstrakcja, weź się palnij w łeb". Nie ma sensu na siłę przemawiać do takich osób.

To jest podstawówka. Doświadczyłem już kilkukrotnie drenażu mojego rozumu. Kilka lat temu byłem nieświadomy pewnych rzeczy, aczkolwiek już wtedy czułem, że ktoś mi "grzebie w głowie". Odczytuje co myślę i, przez to, narzuca mi pewne rzeczy. Miałem też to na myśli, gdy pisałem o fałszywych przyjaźniach. Właśnie wtedy byłem regularnie drenowany przez tą osobę, byłem ofiarą własnej otwartości. Jednak on robił to na tyle niedbale, że można było od razu to wyczuć, tę nieudolną próbę manipulacji.

Jednak nie tak dawno odczułem podobne uczucie i uderzyły mnie one jak obuchem w głowę. Fizyczne reakcje, dosłowne, na to co właśnie sobie pomyślałem. I sam, trochę niechcący, odczytałem myśli drugiej osoby. Same weszły mi do głowy, były bardzo intensywne. Moja reakcja była paniczna i ta osoba też to odczuła. Bo reagowała na moje myśli, było to jak domino. Jedna myśl po drugiej wchodziła mi do głowy, a każda następna była wynikiem poprzedniej. Kompletny drenaż chociaż sam, niejako niechcący właśnie, wówczas prześwietliłem tej osobie umysł. Odczytałem wszystkie myśli. Te czyste i te brudne. Przestraszyłem się wówczas, reagowałem bardzo nerwowo. I miałem jeszcze tego samego wieczoru udowodnienie tego, tych myśli. Nie dosłownie, ale poniekąd. Nigdy wcześniej naocznie nic takiego nie widziałem, nie odczułem.

Długo to we mnie tkwiło i spędzało sen z powiek. Szukałem sposobu na przetestowanie tego, na udowodnienie. I zacząłem robić tego typu eksperymenty.

Miałem ostatnio kolejny taki przypadek, ale już bardzo świadomie. Po przeprowadzeniu tego typu eksperymentów, zacząłem inne. Na wyższym pułapie. Pytania typu "o czym teraz pomyślałem". Odpowiedzi nie zawsze były trafione. Ale zdaje sobie sprawę, że nie spełniłem wówczas z tą osobą wszystkich tych warunków. Brakowało skupienia. Jednak, gdy początkowo one było, to kolega był naprawdę bardzo blisko trafienia w moją myśl. A myślałem o rzeczy, w tamtych warunkach, kompletnie "od czapki".

To jest jeszcze podstawówka. Jeśli to prawda (a wiem, że tak jest, że można odczuć te rzeczy. Zapanować? Długi temat, ciężka i mozolna praca nad samym sobą ku temu) to otwierają się bardzo rozległe gałęzie. Zapanowanie całkowite nad swoim organizmem. Wpływanie na innych, socjotechnika. Zakłócanie fal. Jeśli tak jest, to ktoś o tym też już wie. I nie chce, żeby ludzie do tego doszli. Nie chce, aby ludzie myśleli, spojrzeli w głąb siebie i doszli do pewnych rzeczy. Takie skojarzenia nasuwają się same, na podstawie tego co robi System, do czego to dąży.

Dobrze sobie zdaje sprawę z tego, że teraz wielu z Was puka się po głowie, albo nawet nie doczytało do tego miejsca. Jednak spróbujcie, na chwilę się otworzyć. Zróbcie, powtarzajcie ten eksperyment. Nie każdemu z Was wyjdzie, nie wobec każdego zadziała. Ale traficie na osobę, wobec której to będzie skuteczne niemal za każdym razem. A już sam ten fakt będzie dawać Wam sporo do myślenia.

I o to mi chodzi nieraz z Energią. Z pozytywnym myśleniem. Chodzi o otwarcie się, wysyłanie pozytywnych fal.

Jeszcze jedną rzecz chciałbym napisać właśnie do tych kwestionujących to na samym starcie, wątpiących w to, w słuszność tej teorii (oczywiście mogę się mylić przecież, jestem tylko człowiekiem). Zastanówcie się. Od samego "początku" naszej planety, świata, istniała grawitacja. Ona była, mimo że jej nie widać. I jakbyście żyli, powiedzmy, w 1200 roku i ktoś powiedziałby Wam coś w stylu "słuchaj, bo jest taka siła, moc, energia, która wszystko sprowadza do środka ziemi, do jej powierzchni" to czy też uwierzylibyście w to? Przecież tego nie widać, nikt o tym nie myślał. A to było. Aż urodził się człowiek, któremu spadło jabłko na głowę i rozpisał to wzorem. Prawem.

I tylko czekać na to, aż jakiś fizyk zauważy taką falę i też dopasuje, napisze do tego wzór.

Oczywiście, jeśli będzie mu wolno...



Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości